Translate

piątek, 24 października 2014

~3~

*Rose*
Kiedy siedziałam, tak z Harrym i rozmawiałam z nim zapominałam o złych przeżyciach. Z nim czułam się dobrze.
- Miała byś ochotę wyjść jutro ze mną na kawę do Starbucks'a? - zapytał Harry.
- Jasne - odparłam od razu.
- To przyjdę jutro wieczorem po ciebie - powiedział chłopak ucieszony spotkaniem.
Uśmiechnęłam się, również zadowolona z jutrzejszego wieczoru.
- Wiesz, ja muszę już lecieć - odezwał się Styles i wstał z kanapy.
- Aha, to nie zatrzymuję cię- powiedziałam.
Chłopak podążył w stronę drzwi.
- To do jutra - rzekł i lekko pocałował mnie w policzek.
Nie wiem, jak on ale ja poczułam coś wyjątkowego.
- Do jutra - wyszeptałam lekko się uśmiechając.
Kiedy Harry wyszedł z mieszkania, weszła do niego  Zoey.
- Wszystko w porządku? - zapytała z troską.
- Już jest ok. Po prostu brakuje mi mamy i jest mi ciężko, kiedy o niej mówię - odpowiedziałam starając się uśmiechnąć.
- Zayn martwił się o ciebie. Powiedziałam mu o tym, że jesteś adoptowana - wyznała moja przyjaciółka.
- Nie spodziewał się tego prawda? - wyjąkałam starając się, aby mój głos zabrzmiał obojętnie.
- No właśnie tu jest problem, bo zareagował jakoś dziwnie... jakby wiedział to od dawna, ale czekał, aż ktoś mu to potwierdzi.... Ale to niemożliwe prawda? Przecież poznałaś go i jego przyjaciół dopiero niedawno, a poza tym tylko ja o tym wiem no nie? - zapytała Zoey ściągając płaszcz i buty.
- Tak - wyszeptałam.
Nie chciałam, aby Zoey czuła się oszukiwana, ale nie miałam siły ukrywać przed nią tego, że wiem jak nazywa się biologiczna rodzina. Wiem, że ona też ma swoje tajemnice, których nie chce mi wyjawić, ale ja jej nie potrafię okłamywać. Szybko pobiegłam do łazienki i najzwyczajniej się rozpłakałam. Nie chciałam powiedzieć Zoey o Zaynie, bo na pewno czułaby się okłamana, a to mogłoby zniszczyć naszą przyjaźń.
- Jestem wykończona. Idę spa ć- wymamrotałam i poszłam do łazienki, gdzie porządnie się umyłam. Kiedy wyszłam z pomiszczenia od razu udałam się do mojego pokoju. Ostatnią rzeczą, o jakiej pomyślałam to wieczór z Harrym. Potem odpłynęłam do krainy Morfeusza.

Obudził mnie dziwny dźwięk dobiegający z kuchni. Po kilku sekundach zdałam sobie sprawę, że Zoey stuka garnkami. Uśmiechnęłam się pod nosem, bo moja przyjaciółka kompletnie nie zna się na gotowaniu. Nawet jajecznicę potrafi zepsuć. Powoli wstałam i poszłam do kuchni.
- Co robisz? - zapytałam patrząc na dziewczynę, ubraną w piżamę.
- Robię śniadanie, a co? - powiedziała Zoey nucąc pod nosem.
- A ty nie musisz iść na uniwersytet? - podeszłam do lodówki i wyciągnęłam sok pomarańczowy.
- Nie chce mi się, poza tym tak jak ty muszę się szykować na randkę - odpowiedziała obojętnie.
- Z kim? - w sumie niepotrzebnie się pytałam.
- No z Zaynem, a z kim innym? - kiedy Zoey mówiła o moim bracie, natychmiast się rumieniła.
Bez słowa wyszłam w kuchni. Udałam się do pokoju i spojrzałam na zegarek. Była 11 a.m. Postanowiłam wyjść jeszcze na miasto, w końcu nie potrzebuję tak dużo czasu, żeby przygotować się na randkę. Jeżeli spotkanie z Harrym można nazwać randką. Ubrałam się w jakiś dres i poszłam do supermarketu. Z torbami pełnymi zakupów poczłapałam do bliskiej kawiarenki na kawę. Siedziałam, tak rozkoszując się zamówionym przeze mnie produktem do momentu, kiedy w drzwiach stanął Zayn. Jego jedne spojrzenie wystarczyło, bym odgadła, że już wszystko wie. Nie wiem, czemu ale nie mam ochoty rozmawiać z nim o naszym pokrewieństwie. On mi się wydaje, taki nieobliczalny. Tak trochę boję się go. Szybko zapłaciłam i wyszłam z budynku, jednak chłopak i tak ruszył za mną.
- Rose, musimy pogadać i ty wiesz o czym - powiedział Zayn łapiąc mnie za ramię.
Nagle przyszło mi do głowy, że mnie moi biologiczni rodzice oddali do adopcji, a jego nie? Niby dlaczego? Na pewno powody były o wiele poważniejsze, niż to co powiedziała mi mama. Ze złością wyrwałam rękę z uścisku Zayna.
- Nie mamy o czym rozmawiać. Ty i twoja rodzina nie istniejecie dla mnie. Woleliście mnie oddać. Inni ludzie stworzyli mi dom i to ich uważam za moich najbliższych - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
Kiedy poczułam łzy pod powiekami odwróciłam się i pobiegłam do domu. W czasie biegu dałam upust moim łzom.
*Zayn*

Myślałem, że Rose będzie chciała ze mną pogadać, wyjaśnić wszystko. Jednak ona zareagowała całkiem inaczej. Szkoda... Moja siostra jest dla mnie bardzo ważna i nie chciałbym jej stracić. Wystarczy mi to, że rodzice oddali ją, jak się urodziła. Przez całe życie brakowało mi jej. Nigdy nie wybaczyłem mamie i tacie, że podjęli taką decyzję. To było okrutne, ale mimo wszystko na pewno kochali Rose. Chciałbym jej to wszystko wyjaśnić, jednak muszę liczyć się z tym, że przez długi czas nie będzie miała ochoty w ogóle mnie widywać. Zastanawia mnie tylko to, czemu Zoey nic nie wie? Przecież z tego, co mi wiadomo one przyjaźnią się od dawna. Trudno, będę musiał się starać, żeby pokochała mnie i zaakceptowała jako brata. Zasmucony poszedłem do domu, gdzie zacząłem się szykować na spotkanie z Zoey, Ubrałem się, ułożyłem jakoś włosy i spryskałem się perfumami. Ostatni raz spojrzałem w lustro i wsiadłem w samochód
.
*Zoey*

Jeszcze nigdy nie byłam, tak zdenerwowana jak dzisiaj. Cały czas spoglądałam w lustro, zastanawiając się czy mój strój jest odpowiedni ta taką okazję, czy moja fryzura jest dobrze zrobiona itp. Ogólnie przejmowałam się takimi detalami, które tak naprawdę nie były ważne. Bardzo zależało mi na Zaynie i chciałabym na naszej pierwszej, oficjalnej randce wypaść jak najlepiej. Z resztą zauważyłam, że nie tylko ja biegam roztrzepana. Rose kursowała między łazienką, a swoim pokojem. Spojrzałam na nią z uśmiechem poprawiając ręką włosy.
- Jesteś już gotowa? - zapytała ze zdziwieniem.
- Ja tak, ale coś Zayn nie potrafi się wyszykować - zażartowałam.
Na te słowa moja przyjaciółka popatrzyła w lustro i zniknęła w swoim pokoju. Zastanawiałam się, co dzieję się między Rose, a Zaynem. Co raz bardziej mnie to niepokoiło. Wydaje mi się, że oni ukrywają coś nie tylko przede mną, ale przed wszystkimi.
Muszę pogadać kiedyś z nimi na ten temat. Ja i Rose nie powinnyśmy mieć przed sobą żadnych tajemnic. Co prawda ja ukrywam przed światem to, co wydarzyło się 3 lata temu z Niallem, jednak nie mówię tego mojej przyjaciółce tylko po to, aby nie zniszczyć naszej przyjaźni. Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Natychmiast otworzyłam i zobaczyłam Zayna. Promiennie się uśmiechnęłam.
- Hej mogę wejść? Harry dzwonił, żebym na niego poczekał - powiedział chłopak, siadając na kanapie w naszym salonie.
- Czyli idą z nami? - zapytałam trochę rozczarowana.
- Jak będą chcieli - powiedział brunet i wziął mnie za rękę.
Usiadłam obok niego, jednak on od razu wziął mnie na kolana. Czułam się, jak w siódmym niebie.
- Nie wiem czy już ci to mówiłem, ale kocham cię Zoey. Czy zotaniesz moją dziewczyną? - wyszeptał Zayn do mojego ucha.
-Tak - rzekłam cicho i delikatnie pocałowałam go.
*Rose*
Wiedziałam, że Zayn siedzi z Zoey w salonie, więc postanowiłam zostać w pokoju. Jednak po paru chwilach potrzeba fizjologiczna wezwała mnie do toalety. Cicho wyszłam i udałam się w jej kierunku. Przechodząc przez salon w ogóle nie odezwałam się do mojego brata.
- Cześć Rose, ładnie wyglądasz - powiedział Zayn patrząc na mnie z uznaniem. 
Wymamrotałam jakieś ,,dziękuję'' i ukryłam się w łazience. Tam załatwiłam się oraz jeszcze raz oceniłam swój wygląd. Gdy usłyszałam głos Harrego natychmiast wyszłam z toalety. Chłopak stał oparty o ścianę. Ubrany był bardzo ładnie.
- Słuchajcie, idziemy wszyscy razem do jakiegoś klubu? - zaproponował Harry
- Jasne- Zayn od razu się zgodził.
- Ja mogę iść-powiedziała obojętnie Zoey. Niechętnie przytaknęłam głowa na znak zgody. Cała nasz czwórka zapakowała się do samochodu Harrego. Zastanawiałam się skąd ma tyle kasy, żeby kupić sobie takie auto?
- Rose proszę możemy potem pogadać?- zapytał z nadzieją Zayn jak tylko wsiedliśmy.
- Nie mamy o czym, mówiłam ci już - wymamrotałam patrząc przez szybę.
- ale pozwól mi to wszystko wyjaśnić- próbował dalej chłopak.
- Słuchaj Zayn, ja nie potrzebuję tłumaczeń. To co zrobiliście było jednoznaczne.- powiedziałam patrząc chłopakowi prosto w oczy.
-Możemy wiedzieć o co wam chodzi?-odezwała się Zoey, lekko wkurzona.
- To nieistotne. Jeżeli Rose będzie chciała wszystko ci powie-powiedział spokojnie Zayn.
- Jak to nieistotne??!! Najpierw umawiasz się z Zoey na randkę a potem flirtujesz z moją Rose?-rzekł Harry też trochę zdenerwowany.
- my wcale nie flirtujemy!!! Po prostu Zayn jest moim prawdziwym bratem, a jego rodzice są też moimi rodzicami. Tyle tylko, że jak się urodziłam nikt mnie nie chciał i oddali mnie do adopcji!!- wybuchnęłam a łzy złości i żalu płynęły mi po policzkach. Wszyscy siedzieli w samochodzie jak słupy soli, a ja wreszcie powiedziałam to co myślę.

czwartek, 16 października 2014

~2~

*Rose*
Nigdy nie pogodzę się ze stratą mamy, jednak trzeba żyć dalej. Razem  z Zoey zorganizowałyśmy jej pogrzeb, inwestując w to całe nasze zaoszczędzone pieniądze. Od dwóch miesięcy moja rodzicielka spoczywa w pokoju. Wiem, że kiedyś będę musiała porozmawiać z Zaynem o naszym  pokrewieństwie, jednak nie jestem jeszcze gotowa. Najgorsze jest to, że Zoey coraz częściej mówi o moim bracie i mam wrażenie, że coś między nimi jest. Powoli wstałam z łóżka i poczłapałam do łazienki, gdzie ubrałam się i umyłam. Gdy zakończyłam te czynności zadzwonił mój telefon.
-Przyjdź po mnie to wybierzemy się na zakupy ok?- usłyszałam głos Zoey.
-Spoko właśnie wybierałam się na miasto- powiedziałam, zadowolona, że będę mogła spędzić popołudnie z przyjaciółką. Odkąd mama umarła nic nie jest takie samo. Nawet moja przyjaźń z Zoey przechodziła trudny okres. Szybko wrzuciłam do torebki perfumy, chusteczki, gumy do żucia i telefon, po czym pognałam na uniwersytet. Moja przyjaciółka stała z jakimś chłopakiem koło murka. Powoli do nich podeszłam.
-Hej Zoey- powiedziałąm przytulając dziewczynę.
-Cześć. Rose to jest Zayn- rzekła Zoey pokazując na chłopka stojącego obok niej. O mało nie zemdlałam z wrażenia. To jest mój brat?????
-Cześć- wyjąkałam patrząc na swoje stopy.
-Witaj Rose- rzekł Zayn dziwnie na mnie patrząc. Staliśmy i rozmawialiśmy jeszcze ok.15 minut. Kiedy do Zayna podeszła czwórka chłopkaów przywitałyśmy się, ale Zoey chciałą już iść.
-Dlaczego z nimi nie pogadałyśmy?- zapytałam patrząc na moją ślicznie ubraną przyjaciółkę.
- Nie wiem.... tak jakoś nie mam ochoty z nimi gadać- wydukała Zoey rumieniąc się.
- Ukrywasz coś przede mną?- zapytałam poważnie.
- Nie no coś ty!!!!- zaprzeczyła za szybko moja przyjaciółka. Nie pytałam o nic więcej, jednak zamierzałam wrócić jeszcze do tej rozmowy.
- Idziemy do kawiarni?- zapytałam od niechcenia.
- Spoko- mruknęła.
- Zoey co się dzieje?- nie mogłam zrozumieć jej zachowania
- Nic..- powiedziała patrząc na czubi swoich butów.
- Ok, nie będę naciskać, jednak myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami- zakończyłam temat i szybo weszłam do kawiarni. Zajęłyśmy miejsce przy oknie i zamówiłyśmy kawę.
- Idziemu potem do centrum handlowego? Muszę kupić sobie buty- stwierdziła Zoey. Nie odezwłam się, jednak 15 minut później stałyśmy pod budynkiem. Najpierw zwiedziłyśmy wszystkie sklepy obuwnicze jakie były, aż Zoey zdecydowała się na obcasy z pierwszego sklepu. Ja kupiłam sobie torebkę.
- Patrz kto idzie!!- powiedziała nagle Zoey wpatrując się z zachwytem w Zayna Malika. Razem z nim był Harry, Louis, Liam oraz jakaś dziewczyna.
- Cześć- przywitałam się.
- Hej, jak fajnie, że się spotkaliśmy!-powiedział z entuzjazmem Louis.
- Jestem Eleanor- rzekła dziewczyna i podała mi rękę. Zoey uśmiechnęła się do niej, po czym skierowała swój wzrok na Zayna.
- A gdzie jest Niall?- zapytałam z ciekawości. Na te słowa Zoey drgnęła niespokojenie. Wiedziałam już, że to przez Nialla Moja przyjaciółka nie chciała gadać z przyjaciółmi mojego brata.
*Zoey*
Kiedy Rose zapytała o Nialla myślałam, że zemdleje. Nikt nie może się dowiedzieć o tym co działo się 3 lata temu. Jest mi strasznie przykro, że nie mogę niczego powiedzieć mojej najlepszej przyjaciółce, jednak za bardzo się tego wstydzę. Nie mogę cały czas uciekać od Nialla, bo to jest przecież przyjaciel Zayna. Kiedyś będę musiała z nim się spotkać. A może on o niczym nie pamięta? Mam taka nadzieję, ale z drugiej strony będę musiała kiedyś powiedzieć o tym Rose, bo zauważa, że coś się dzieje. Nie chce jej okłamywać.
- Macie ochotę pójść z nami na imprezę?- zapytał Zayn wskazując pustą ławkę. Ja, Rose oraz Eleanor od razu na niej usiadłyśmy.
- Ja nie idę- powiedziała Rose
- Dlaczego??- Harry momentalnie posmutniał.
- Dwa miesiące temu umarła moja mama i nie mam jeszcze ochoty na jakieś zabawy- wyjaśniła Rose, a w jej oczach zalśniły łzy. Szybko ją przytuliłam.
- Jak to umarła?- zapytał Zayn dziwnym tonem.
- Normalnie. Zmarła na raka-chlipnęła moja przyjaciółka i pobiegła w stronę toalety. Zayn pobiegł za nią i złapał ją za rękę. Bałam się, że mojemu wymarzonemu chłopakowi spodobała się Rose.
*Zayn*
Pobiegłem za Rose,chcąc ją przeprosić za doprowadzenie jej do płaczu.
- Wybacz mi nie chciałem- powiedziałem szczerze.
- Nic się nie stało- wyszeptała dziewczyna i szybko pobiegła do wyjścia. Widziałem tylko Harrego, który poszedł za Rose. Jej sytuacja rodzinna była bardzo podobna do osoby bardzo mi bliskiej. Muszę kiedyś z nią porozmawiać.
- Czemu Rose uciekła?- zapytała mnie Zoey.
- Przypomniałem jej o matce , a to dla niej bolesne wspomnienie. Pewnie mocno przeżyła jej śmierć.- odpowiedziałem patrząc w piękne oczy dziewczyny. Nie wiem jak do tego doszło, ale pierwszy raz tak prawdziwie się zakochałem. Uwielbiam spędzać czas z Zoey. Ona jest cudowna.
- Zayn.... a ktoś ci się podoba?- zapytała skrępowana dziewczyna. Popatrzyłem jej prosto w oczy i wyszeptałem:
- Tak, ty..... Pochyliłem się i delikatnie rdziejn pocałowałem Zoey. Wszystko dla mnie przestało istnieć. Liczyła się tylko ona.
*Harry*
Bardzo chciałem bliżej poznać Rose. Poszedłem za nią licząc właśnie na to. Musiał mocno cierpieć po starcie matki, jednak ja miałem w  życiu o wiele gorzej niż ona. Bólem jest strata matki ale okropniejsza  jest świadomość, że ona żyje ale nie chce cie znać. Przez całą drogę do jej mieszkania nie odzywaliśmy się do siebie. Trochę głupio zrobiłem, że za nią pobiegłem, bo przecież praktycznie się nie znamy. Pewnie myśli jaki ze mnie dupek.
- Masz ochotę na kawę?- zapytała mnie Rose, gdy usiedliśmy na kanapie.
- Jasne, jeżeli nie jest to dla ciebie problemem- odpowiedziałem skromnie. W sumie nie piję kawy. Wolę drinki, jednak miałem wrażenie, że moja znajomość z Rose rozwinie się, a wtedy wszystko się zmieni.
*Zoey*
Czułam się jak w siódmym niebie. Mój wymarzony chłopak mnie całuje!!!!
- Od zawsze mi się podobasz- wyszeptał mi do ucha Zayn.
- Ja zakochałam się w tobie rok temu- powiedziałam cicho.
- Zoey czy zostaniesz moją dziewczyną?- zapytał chłopak
- Tak- wyszeptałam tylko. Znaliśmy się od początku studiów, ale nigdy nie przyszłoby mi do głowy ,że podobam się Zaynowi!!!!!
 *Rose*
Nie mogłam dłużej znieść rozmowy o mojej matce. Musiałąm jechać do domu. Cieszę się , że Harry ze mną pojechał. To bardzo miło z jego strony.
- Studiujesz na tym samym kierunku co Zoey?- zapytałam
- Nie ja zajmuję się prawem- odpowiedział Harry uśmiechając się lekko.
- Bardzo przyszłościowy kierunek- mruknęłam.
- A ty? Studiujesz coś?-Harry spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
- Mam dopiero 18 lat- powiedziałąm.
- Ależ ty młoda !!- rzekł robiąc taką głupią minę, że musiałam się roześmiać.

 *Zayn*
- Zoey czemu Rose poszła?- zapytałem, chcąc dowiedzieć się jak najwięcęj.
- Bo przypomniałą sobie o matce. To dla niej trudne, tym bardziej, że dowiedziała sie o tym, że jest adoptowna. Nawet nie zna swich biologicznych rodziców- odpowiedziała mi Zaoey a ja zamarłem. Imię, nazwisko... Wszystko się zgadzało. Teraz już wiedziałem kim jest Rose.

sobota, 4 października 2014

~1~


*Rose*

Odkąd dowiedziałam się o śmiertelnej chorobie mojej mamy, całe dnie wypełniała sala szpitalna, w której leżała. Nadal  nie potrafię tego pojąć, że został mi tylko tydzień by widzieć jej piękny uśmiech i poczuć się bezpiecznie w jej ramionach. Łzy spływały mi po policzkach strumieniami. Jak ja mogę obiecać mamie, że będę szczęśliwa, gdy ona odejdzie skoro jest to ostatnia rzecz jaka może się wydarzyć? Złapałam moją rodzicielkę za rękę i delikatnie pocałowałam ją w policzek.
- Rose- wyszeptała lekko się uśmiechajac.
- Jestem przy tobie- powiedziałam głaszcząc ją po dłoni.
- Musimy koniecznie porozmawiać- rzekła poważnie mama.
- Dobrze, ale wtedy, gdy poczujesz się odrobinę lepiej- odparłam stanowczo.
Byłam bardzo ciekawa, o czym mamy rozmawiać, ale nie mogę pozwolić by wysilała się, kiedy jest bardzo słaba.
- Rose nie moge dłużej tego przed tobą ukrywać! Wiesz dobrze, że niedługo mnie zabraknie i co wtedy zrobisz? Przez całe życie będziesz żyła w kłamstwie? - powiedziałam mama, a ja siedziałam kopmletnie zdezerientowana.
- O czym ty mówisz? Jakim kłamstwie? - zapytałam ze zdziwieniem w głosie.
- Przez te 17 lat nie myśleliśmy, że nasze życie potoczy się w ten sposób. Wydarzyło się coś, o czym musisz wiedzieć - odpowiedziała mama smutnym głosem.
Łza powoli stoczyła się po moim policzku.
- Opowiedz mi proszę, co takiego się wydarzyło? - wyszeptałam przytulając się do mojej rodzicielki.
- Kiedy miałaś roczek, ja i tata zaadoptowaliśmy cię. Sami nie mogliśmy mieć dzieci. Byłaś taka malutka... - powiedziała mama patrząc na mnie oczukując mojej reakcji.
- Słucham!?!- gwałtownie wstałam łapiąc się za głowę.
- Wiem, że to dla ciebie wielki szok, ale musiałam ci o tym powiedzieć - rzekła moja rodzicielka z poczuciem winy w głosie.
- A kim są moi biologiczni rodzice? Muszą to być okropni ludzie, skoro mnie porzucili - mruknęłam ze wstrętem.
- Mylisz się Rose, twoja mama zmarła przy twoim porodzie - mama delikatnie pogładziła mnie po policzku.
- To niczego nie wyjaśnia - wyszeptałam z łzami w oczach.
- Gdy twój ojciec dowiedział się o śmierci swoje żony załamał się. Wiedział, że sam nie da rady wychować takiej małej istotki. Dlatego oddał cię nam, jednak daję sobie rękę uciąć, że oboje bardzo cię kochali - wytłumaczyła mama.
Miałam kompletny mętlik w głowie. Wszystko wydawało się, jakimś chorym snem, z którego się zaraz obudzę i zobaczę moją szczęśliwą rodzinę. Niestety... Jedna rozmowa sprawiła, że mój świat stanął do góry nogami. nie wiedziałam jak zareagować. Wszystkie myśli latały po mojej głowie, jak szalone. W tym momencie zapragnęłam samotności. Powoli podeszłam do mamy.
- Przepraszam, ale chciałabym pobyć teraz sama. Muszę przemyśleć sobie to wszytko - rzekłam cicho  łapiąc ją za rękę.
- Dobrze, idź już córeczko. Ty zawsze wolałaś sama zmierzać się ze swoimi problemami. Pamiętaj, że cię bardzi kocham - powiedziała zamykając oczy.
Cicho opuściłam salę i pognałam do domu. Zoey była jeszcze na uczelni, więc nie mogłam do niej zadzownić. Zamknęłam się w pokoju i wyciągnęłam gitarę. Zaczęłam śpiewać piosenkę, którą sama skomponowałam. W śpiew i grę oddałam całe moje serce oraz duszę. Dla mnie to za dużo informacji, jak na jeden dzień. Odłożyłam instrument, po czym położyłam się na łóżku. Mogłam zapytać mamę, jak się nazywali moi rodzice.
Z nadmiaru emocji zasnęłam.
*Zoey*
Nie mogłam uwierzyć, że w mojej nudnej i znienawidzonej przeze mnie pracy spotka mnie taka niespodzianka. Od początku studiów robiłam wszystko, by Zayn Malik zwrócił na mnie uwagę i nagle pojawia się w klubie!!! Gdy go zobaczyłam myślałam, że serce wyskoczy mi z piersi!! Wszedł do tego klubu ze swoimi przyjaciółmi, tak jakby na czerwony dywan! Nie mogłam się doczekać, kiedy powiem o wszystkim Rose. Będę jednak musiała poczekać chyba do jutra, bo jest już 2 a.m. Kiedy weszłam do domu wiedziałam, że coś się stało. Zdjęłam buty i szybko pognałam do pokoju Rose. Dziewczyna siedziała na łóżku wyrażnie przebudzona i brzdąkała coś bez sensu na gitarze.
- Rose co się dzieje?- zapytałam mocno obejmując swoją przyjaciółkę
- Muszę iść koniecznie do mamy - wyszeptała uberając sweterek.
 Jej twarz wyrażała głęboki smutek, a po policzkach płynęły łzy. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Nigdy nie widziałam jej w takim stanie. Czyżby mama już....? Nie to nie możliwe!!!
- Rose! Nigdzie cię nie puszczę dopkóki mi nie powiesz o co chodzi!- rzekłam spokojnie, ale stanowczo.
- Dowiedziałam się dzisiaj od mamy, że jestem zaadoptowana - załkała Rose.
- Co?! ale jak? - nie wierzyłam własnym uszom.
- Mama powiedziała, że nie jestem ich córką i, że miałam się nigdy o tym nie dowiedzieć, ale chce żebym miała tą świadomość, dlatego, że niedługo ją starcę - wyszeptała moja przyjaciółka.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. To jasne, że będę przy niej przez cały czas i mam nadzieję, że ona o tym wie.
- Po co chcesz jechać do tego szpitala? - zapytałam.
- Chcę się dowiedzieć jak się nazywaja moi bilogiczni rodziców - odpowiedziała Rose.
- Jutro do niej pójdziesz teraz idż spać - nakazałam mojej przyjaciółce, a ona o dziwo zrobiła to co jej kazałam.
Po cichu wyszłam z pokoju i podążłam do łazienki, gdzie zmyłam makijaż i umyłam się. Zmęczona zasnęłam. Nie szukając nawet telefonu. Nastepnego dnia wstałam 10 minut za późno. Szybko ubrałam się w wybrane na szybko ciuchy i wyszłam na uczelnię. Rose jeszcze spała. To musiał być dla niej niezły wstrząs. Szłam rozkojarzona, z słuchawkami na uszach. Nie wiedząc, kiedy wpadłam na jakiegoś chłopaka. Szybko podniosłam głowę, by nagadać gościowi i nagle ujrzałam Zayna. Moje serce szybciej zabiło.
- Przepraszam - wyjąkałam zawstydzona patrząc na widniejącą na jego koszulce plamę, spowodowaną moim shake'iem truskawkowym.
- Nic nie szkodzi. Jesteś barmanką w Heaven Club? - zapytał uśmiechając się delikatnie. Lekko kiwnełam głową podziwiając jego piękną twraz i styl
- Często tam chodzisz? - zapytałam starając się, aby zabrzmiało to obojętnie.
- Tak, razem z przyjaciółmi odwiedzamy ten klub kiedy tylko możemy - odpowiedział opierając się o ogrodzenie uniwersytetu. Nagle usłyszałam za plecami czyjś śmiech. Wiedziałam, że to przyjaciele Zayna.
- To ja już będę szła - mruknełam szybko.
- Czekaj! Powiedz mi chociaż, jak masz na imię! - usłyszałam, biegnąc na uniwersytet.
- Zoey - krzyknęłam i ukryłam się w budynku.
Zayn coś tam jeszcze krzyczał, lecz ja już go nie słyszałam. Zależało mi, by nie spotkać się z jego paczką. nawet nie wiem czemu. Może bałam się odrzucenia z ich strony? Pokręciłam głową, starając się chociaż na czas zajęć nie myśleć o Zaynie. Mimo wszelkich starań nie udało się, on jest jak magnez, lecz taki chłopak może mieć dziewczyn na pęczki. Na mnie nawet nie zwróci uwagi.

*Rose*

Obudziłam się o 12 a.m. Z trudem poczłapałam do łazienki, gdzie ubrałam się w wygodny zestaw przygotowany wcześniej, umyłam też zęby. Szybko złapałam torbę i pognałam do szpitala.
Mama jadła śniadanie. Wchodząc na salę zauważyłam niepokojące spojrzenia lekarzy rzucane w stronę kobiety. Przyjrzałam się bliżej i zamarłam z przerażenia. Twarz mojej rodzicielki była biała, jak kreda! Dosłownie! Wszystkie żyły były widoczne pod przezroczystą skórą. Jeszcze wczoraj wyglądała, tak pogodnie!!!
Pobiegłam do lekarzy, których zobaczyłam niedaleko sali.
- Co się stało z moją matką?? - krzyknęłam pełna rozpaczy, pociągając jakiegoś za rękaw.
- Przepraszam, ale kim pani jest? - zapytał mężczyzna patrząc na mnie z pogardą.
- Jestem córką kobiety z sali numer 6, proszę mi powiedzieć, co z nią dzieje! - odparłam z godnością. Twarz lekarza raptownie się zmieniła.
- Taka piękna, młoda dziewczyna, a tyle cierpi - mruknął mężczyzna.
- Co ma pan na myśli? - zapytałam zdziwiona.
- Otóż twoja matka niestety nie przeżyje nawet jutra. Nowotwór nie daje za wygraną - powiedział cicho lekarz.
Stałam nieruchomo, powoli przetrawiając jego słowa. Łza poleciała po moim policzku. Gwałtownie pobiegłam do mamy i mocno się do niej przytuliłam.
- Słyszałaś już prawda? - wyszeptała całując mnie w czubek głowy.
- Ale, jak to możliwe? Przecież miałaś jeszcze tydzień życia!! - krzyknęłam z bólem, to było straszne.
- Tak wiem córeczko, ale nastąpiły pewne komplikacje - wyjaśniła mama cicho.
Na jej twarzy malowało się zmęczenie. Kiedy na nią patrzyłam moje serce pękało z cierpienia.
- Muszę ci coś powiedzieć, to ważne - rzekła mama łapiąc mnie za rękę.
- Słucham - wyszeptałam  mocno wtulając się w ramiona rodzicielki.
- Twoim biologicznym bratem jest Zayn Malik - powiedziała poważnie. Zayn Malik, Zayn Malik, skądś kojarzę to nazwisko, ale skąd? Nagle mnie oświeciło. Zoey cały czas mówi o tym całym Zaynie.
- A ile on ma lat? - zapytałam próbując opanować łzy.
- Chyba 21 - odpowiedziała opadając na poduszki.
- On też jest w adopcji? - delikatnie głaskałam mamę po dłoni.
- Nie, ojciec był do niego za bardzo przywiązany - wymamrotała. Wiedziałam, że mama jest za bardzo zmęczona, więc umilkłam trzymając ją za rękę.
- Pamiętaj, że bardzo cię kocham córeczko. Zawsze będę cię kochać - wyszeptała lekko otwierając oczy.
Nachyliłam się nad nią i delikatnie pocałowałam w policzek.
- Ja też cię bardzo kochałam, kocham i kochać będę na zawsze - wyszeptałam nie zwracając uwagi na łzy spływające na piżamę mamy.
Nagle zabrzęczały jakieś urządzenia przy łóżku mamy. W ciągu sekundy zebrali się chyba wszyscy lekarze. Jeden z nich gestem ręki nakazał mi wyjść. Posłusznie wstałam i wybiegłam z sali. Przez szybę obserwowałam, co się dzieje. Opadłam na krzesło i wtedy zdałam sobie sprawę, że właśnie wydarzyło się najgorsze, to przed czym uciekałam. Nie ukrywałam już uczuć. Wbiegłam do sali i odpychając lekarzy mocno przytuliłam się do mamy. Mężczyźni próbowali mnie oderwać od mamy, jednak ja cały ciężarem mojego ciała nie pozwalałam na to. Właśnie straciłam osobę, którą kochałam najbardziej na świecie.Wtedy nie myślałam nawet o mojej biologicznej rodzinie. Liczyła się tylko mama, którą straciłam.

piątek, 3 października 2014

~Prolog~

Czułam się, jak wrak człowieka. Dwa lata temu zmarł mój tata w wypadku samochodowym, a teraz okazuje się ze mama od wielu lat choruje na raka i zostało jej dwa tygodnie życia. Przecież, jak ona odejdzie zostanę sama na tym świecie, pełnym niebezpieczeństw, kłamstw i nienawiści. Czym zawiniłam, że spotkało mnie takie nieszczęście? Najprawdopodobniej za dwa tygodnie tylko obecność Zoey utrzyma mnie na duchu, która nie opuści mnie nawet  w najgorszym smutku. Dlaczego to wszystko musiało się, tak potoczyć? Widocznie los ma mi do zaoferowania tylko najczarniejsze scenariusze życia. Mam dopiero 18 lat, a już straciłam ojca, teraz tracę też matkę. Los odebrał mi ludzi, u których zawsze znalazłam zrozumienie, słowa otuchy, a przede wszystkim miłość. I mam to wszystko utracić? Nienawidzę całego świata, za jego podłość.


O to i prolog :) Nie długo wstawię 1 rozdział, mam nadzieję że wam się podoba.
~. Wika Hemmings <3