*Rose
Szłam z Lukiem do parku nie zważając na chłód ani na porę. Nie należę do osób, które spacerują z nieznanym chłopakiem, ale w Luku było coś takiego co mnie urzekło. Patrząc na niego można od razu zauważyć, jaki jest opiekuńczy i troskliwy.
- Nie jest ci zimno?- zapytał brunet.
- Nie jest dobrze- odpowiedziałam zmuszając się do uśmiechu.
- Naprawdę jest mi przykro z powodu tego co się stało- powiedział patrząc na mnie.
- Nie powinieneś się martwić. Wiesz, ja jestem dla ciebie zupełnie obcą osobą, a chcesz mi pomóc. Dziękuję ci za to. Rzadko spotyka się takich ludzi. - wyszeptałam. Chłopak popatrzył mi głęboko w oczy.
- Nie umiem przejść obojętnie obok cierpiących. Ty przeżywasz coś strasznego teraz, bo wystarczyła jedna chwila, aby całe twoje dotychczasowe życie legło w gruzach- rzekł cicho.
- Masz racje, nie dość, że cierpię, bo straciłam rodziców, to jeszcze dowiaduję się, że jestem adoptowana. Dlaczego mnie porzucili a mojego brata nie?- wyszlochałam. Było mi bardzo ciężko. Teoretycznie nie mam już nikogo komu mogę się zwierzyć i kto mi pomoże w trudnych chwilach. Zoey jest do mnie negatywnie nastawiona, ponieważ nie powiedziałam jej o Zaynie.
- Wiesz co ja już chciałabym iść do domu- powiedziałam nagle.
- Dobrze, odprowadzę cię- rzekł Luke. Po drodze padałam z nóg. Tak bardzo byłam śpiąca. W pewnym momencie brunet wziął mnie na ręce. Właśnie wtedy zamknęłam oczy i odpłynęłam.
- Nie jest ci zimno?- zapytał brunet.
- Nie jest dobrze- odpowiedziałam zmuszając się do uśmiechu.
- Naprawdę jest mi przykro z powodu tego co się stało- powiedział patrząc na mnie.
- Nie powinieneś się martwić. Wiesz, ja jestem dla ciebie zupełnie obcą osobą, a chcesz mi pomóc. Dziękuję ci za to. Rzadko spotyka się takich ludzi. - wyszeptałam. Chłopak popatrzył mi głęboko w oczy.
- Nie umiem przejść obojętnie obok cierpiących. Ty przeżywasz coś strasznego teraz, bo wystarczyła jedna chwila, aby całe twoje dotychczasowe życie legło w gruzach- rzekł cicho.
- Masz racje, nie dość, że cierpię, bo straciłam rodziców, to jeszcze dowiaduję się, że jestem adoptowana. Dlaczego mnie porzucili a mojego brata nie?- wyszlochałam. Było mi bardzo ciężko. Teoretycznie nie mam już nikogo komu mogę się zwierzyć i kto mi pomoże w trudnych chwilach. Zoey jest do mnie negatywnie nastawiona, ponieważ nie powiedziałam jej o Zaynie.
- Wiesz co ja już chciałabym iść do domu- powiedziałam nagle.
- Dobrze, odprowadzę cię- rzekł Luke. Po drodze padałam z nóg. Tak bardzo byłam śpiąca. W pewnym momencie brunet wziął mnie na ręce. Właśnie wtedy zamknęłam oczy i odpłynęłam.
*Zoey*
- Hej Zoey- wykrztusił w końcu Niall patrząc na mnie z niedowierzeniem.
- Cześć, dawno się nie widzieliśmy- wyszeptałam. Tak bardzo modliłam się, aby blondyn nie powiedział co nas kiedyś łączyło.
- Skąd się znacie?- zapytał Zayn.
- Kiedyś Zoey była kelnerką w mojej ulubionej restauracji- odpowiedział Niall. Usiadł na kanapie obok Harrego, Lousia i Eleanor.
- Co się stało w ogóle?- widocznie chłopak nie był o niczym poinformowany. Wszyscy opowiedzeliśmy po kawałku całej historii.
- Biedna Rose- wyszeptał Niall.
- Najgorsze jest, że nikt nie wie, gdzie ona teraz jest!! Szła gdzieś z jakimś facetem!! Jak coś się jej stanie to zabije skurwiela!!!- krzyknął Harry gwałtownie wstając z kanapy.
- Harry zrozum, że znam Rose i ona nie ufa ludziom. Widocznie w tym chłopaku było coś wyjątkowego skoro z nim poszła. Nic jej się nie stanie- wytłumaczyłam spokojnie.
- A co ty się tak martwisz co?- zapytał żartem Niall i wyciągnął kurczaka z lodówki.
- Kurwa martwię się bo kocham Rose Carter!!! Szaleję za nią! - krzyknął Hazza patrząc w okno.
- To może dla niej zaczniesz chodzić na zajęcia i przestaniesz tak dużo pić!- powiedział Zayn.
- Patrz na siebie. Będę palić i pić ile chcę, a zajęcia mam w dupie- rzekł na to brunet patrząc z nienawiścią na Malika.
-W takim razie zapomnij o mojej siostrze- wycedził Zayn.
- Rose cię nienawidzi! Nigdy nie będziesz jej bratem! Zrozum to w końcu!- Harry coraz bardziej się nakręcał.
- Przestańcie już się kłócić. Lepiej zrobimy jak pójdziemy spać- odezwała się sennym głosem Eleanor. Dziewczyna wstała i razem z Louisem poszła do pokoju gościnnego.
- Na serio chodźmy spać- wymamrotałam.
- Ja śpię w pokoju Rose- postanowił Harry. Ja i Zayn poszliśmy do mojego królestwa, a Niall spał w salonie. Kiedy kąpała się Eleanor zadzwonił dzwonek do drzwi. Szybko poszłam otworzyć. W progu stał przystojny chłopak z Rose na rękach.
- Przyprowadziłem waszą zgubę- powiedział miłym głosem.
- Proszę wejdź- wyszeptałam patrząc na moją śpiącą przyjaciółkę.
- Jestem Luke- rzekł chłopak. Gestem dłoni wpuściłam go do środka. Chłopak wszedł do mieszkania. Zaprowadziłam go do salonu, gdzie wszyscy się zebrali.
- Cześć wszystkim. Odprowadzam wam Rose. Jak wracaliśmy ledwo szła, a gdy wziąłem ją na ręce od razu zasnęła, więc najlepiej jak położę ją spać- powiedział cicho brunet.
- Po lewej pierwsze drzwi. Tam jest jej pokój. Luke poszedł tam, lecz po chwili wrócił.
- To ja już będę wracał do domu. Powiedźcie Rose, że przyjdę jutro. Pa- rzekł szybko chłopak i szybko wyszedł z domu. Wszyscy siedzieli w ciszy.
- Widać po nim, że jest troskliwy- odezwał się Zayn- na pewno byłby świetnym chłopakiem dla Rose- dodał patrząc na Harrego. Ten zacisnął pięści i bez słowa wyszedł z pokoju.
- Idziemy spać- zarządził Niall. Przystaliśmy na tą propozycję. Nareszcie koniec tego męczącego dnia.
*Rose*
Obudziłam się o 10 am. Wstałam z łóżka i poczłapałam do łazienki. Umyłam się i ubrałam. Nie pamiętałam jak się znalazłam w domu, jednak cały czas wspominam spacer z Lukiem. To bardzo miły chłopak, ale jestem po uszy zakochana w Harrym. Usiadłam na łóżku zastanawiając się co mam teraz zrobić. Wszyscy jeszcze spali, więc stwierdziłam,że wyjdę na spacer. Szłam alejkami parku myśląc nad ostatnimi 3 miesiącami w moim życiu. Wszystko tak bardzo się zmieniło. Pod wpływem impulsu poszłam na grób mojej mamy. Usiadałam na ławeczce przy grobie.
- Mamo zawsze będę cię kochać. Tylko ty jesteś moją matką nikt inny- wyszeptałam i wróciłam do domu. Harry, Zayn, Louis, Eleanor i Liam stali przy oknie cicho rozmawiając.
- Rose gdzie byłaś?- krzyknął Harry odwracając się. Podbiegł do mnie i mocno mnie pocałował.
- Tak bardzo cie kocham- wyszeptał, a ja poczułam motylki w brzuchu.
- Ja ciebie też- uśmiechnęłam się. Nagle z kuchni wyszli Zoey i Luke.
- Luke co ty tu robisz?- zapytałam zdziwiona.
- Chciałem zobaczyć jak się czujesz- odpowiedział brunet.
- Dziękuje- powiedziałam przytulając chłopaka. Widząc moją przyjaciółkę stojąc trochę z boku poczułąm ukłucie bólu w sercu.
- Przepraszam za wszystko- podeszłam do niej i mocno ją objęłam.
- Nic się nie stało. Tęskniłam za tobą wiesz?-rzekła Zoey
- Ja za tobą też- po raz pierwszy od dawna czułam się szczęśliwa.
- Idziecie dzisiaj na uczelnie?- zapytałam odrywając się od dziewczyny.
- Taki mieliśmy zamiar, ale jak nie chcesz to nie pójdziemy- odpowiedział Zayn patrząc na mnie uważnie.
- Nie, nie trzeba. Idźcie.- powiedziałam stanowczo.
- Ja nie idę- rzekł Harry mocno mnie całując.
- Musisz iść! Wszyscy idziecie na uczelnie jasne?!- powiedziałam.
- Mamo zawsze będę cię kochać. Tylko ty jesteś moją matką nikt inny- wyszeptałam i wróciłam do domu. Harry, Zayn, Louis, Eleanor i Liam stali przy oknie cicho rozmawiając.
- Rose gdzie byłaś?- krzyknął Harry odwracając się. Podbiegł do mnie i mocno mnie pocałował.
- Tak bardzo cie kocham- wyszeptał, a ja poczułam motylki w brzuchu.
- Ja ciebie też- uśmiechnęłam się. Nagle z kuchni wyszli Zoey i Luke.
- Luke co ty tu robisz?- zapytałam zdziwiona.
- Chciałem zobaczyć jak się czujesz- odpowiedział brunet.
- Dziękuje- powiedziałam przytulając chłopaka. Widząc moją przyjaciółkę stojąc trochę z boku poczułąm ukłucie bólu w sercu.
- Przepraszam za wszystko- podeszłam do niej i mocno ją objęłam.
- Nic się nie stało. Tęskniłam za tobą wiesz?-rzekła Zoey
- Ja za tobą też- po raz pierwszy od dawna czułam się szczęśliwa.
- Idziecie dzisiaj na uczelnie?- zapytałam odrywając się od dziewczyny.
- Taki mieliśmy zamiar, ale jak nie chcesz to nie pójdziemy- odpowiedział Zayn patrząc na mnie uważnie.
- Nie, nie trzeba. Idźcie.- powiedziałam stanowczo.
- Ja nie idę- rzekł Harry mocno mnie całując.
- Musisz iść! Wszyscy idziecie na uczelnie jasne?!- powiedziałam.
- Nie ma sprawy- powiedział lekko Louis.
- A ty co będziesz robiła?- zapytał Zayn.
- Jestem umówiona na spotkanie- odpowiedziałam zimno. Nawet jakbym się starała nie potrafię polubić tego chłopaka.
- Dobra to my za jakieś 15 minut wychodzimy- zarządziła Eleanor patrząc prosto na Harrego.
*Harry*
Nie zamierzam iść na uczelnię! Dawno nie byłem w jakimś klubie. Tam spędzę czas. Kocham Rose bardzo mocno. W ogóle pierwszy ram mi się zdarzyło kogoś tak naprawdę kochać, ale nie rozumiem czemu mam chodzić na studia. Kiedyś mi zależało,ale to było całe wieki temu.
*Zayn*
Chciałbym powiedzieć kiedyś mojej siostrze prawdę, jednak ona nawet nie chce ze mną rozmawiać. Rozumiem jej ból, jednak powinna dać mi chociaż 5 minut.
- Rose czy możemy pogadać? Proszę- spróbowałem po raz setny.
- Nie mamy o czym rozmawiać. Nie chcę wiedzieć czemu wyrzuciliście mnie z domu- krzyknęła i wybiegła z salonu. Opadłem bez sił na kanapę.
- Kiedyś ci się uda- wyszeptała Zoey siadając mi na kolanach. Poczułem ogromne szczęście, gdy pomyślałem, że ta piękna dziewczyna jest moja! Trzymając się za ręce poszliśmy z wszystkimi na uczelnie.
*Rose*
15 minut przed 4pm stałam przed żółtym domkiem, który okazał się mieszkaniem pani Melissy. zadzwoniłąm dzwonkiem.
- Dzień dobry, jestem Rose Carter- powiedziałam do stojącej przed drzwiami kobiety.
-Witaj Rose! Jesteś bardzo podobna do matki!- wykrzyknęła brunetka, która musiała być przyjaciółką mojej mamy.- Wejdź do środka- gestem dłoni zaprosiła mnie do środka.
- Napijesz się czegoś?- zapytała uprzejmie pani Melissa.
- Poproszę herbatę-odpowiedziałam. Zanim gospodyni domu poszła do kuchni wręczyła mi list i drobną paczuszkę. Szybko rozerwałam list. Kiedy już go przeczytałam nie mogłam usiedzieć na miejscu! Okazało się, że moja matka ma ogromny pałac w Paryżu, w którym mieszkają jej pierwszy mąż i syn!! Według listu mogłam przylecieć do Francji i wygonić ich z pałacu! Byłam ciekawa ile jeszcze tajemnic mam do odkrycia.
***************************************************************************************
Witajcie mam nadzieje, ze podobał wam się ten rozdział. Co prawda to dopiero początek wielkiej historii. Proszę was bardzo o komentarze. Kiedy bedę wiedziała,że ktoś czyta mojego bloga będę szybciej dodawać rozdziały! Kocham was! :) <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz