Translate

niedziela, 8 lutego 2015

~7~

*Zayn*
Nie wiedziałem jak zacząć swoja opowieść. Nie chciałem, aby Rose znowu mnie znienawidziła. Tak bardzo się cieszyłem jak moja siostra przytuliła mnie.
- Rose to wcale nie było tak, że cię wyrzuciliśmy.- zacząłem- Mój ojciec zdradził matkę z jakąś kobietą, a jak się okazało, że jest ona w ciąży to od niej odszedł- powiedziałem. Rose siedziała przytulona do Zoey.
- Kiedy mama dowiedziała się o zdradzie skontaktowała się z tą kobietą. Zaproponowała jej, że ona będzie ciebie wychowywać. Wybaczyła ojcu co mnie nieźle zdziwiło. Gdy się urodziłaś przez pierwszy miesiąc twojego życia mama wychowywała cię jak swoją córeczkę, jednak potem twoja biologiczna matka chciała cię odzyskać. Nawiedzała nasz dom każdego dnia, aż w końcu ojciec dał jej ciebie. Wtedy ta kobieta zdała sobie sprawę, że nie potrafi cię wychować, więc cię oddała do domu dziecka. Kiedy się o tym dowiedzieliśmy chcieliśmy cie z powrotem zabrać, jednak nie zdążyliśmy, bo już byłaś zaadoptowana.- zakończyłem.
- A gdzie jest teraz moja matka?- zapytała Rose spokojnym głosem.
- Nie wiem. Jak cię oddała to uciekła- odpowiedziałem.
- A twoi rodzice?- Rose popatrzyła na mnie.
- Nasi rodzice czekają,aż się do nich odezwiesz.- rzekłem akcentując słowo ,,nasi''. Widziałem, że moja siostra intensywnie nad czymś myśli.
-  Nie mam sił ich odwiedzić- wykrztusiła w końcu. Poczułem lekkie uczucie rozczarowania, jednak nie dałem tego po sobie poznać.
- Ale kiedyś pogadasz z nimi?- zapytałem z nadzieją.
- Oczywiście, że tak. Po prostu teraz cały czas myślę o Harrym i nie potrafiłabym rozsądnie rozmawiać z naszymi rodzicami- wyszeptała Rose. Miałem ochotę zabić Stylesa. Wiedziałem jaki on jest, więc czemu nie ochroniłem siostry przed nim?!
- Wiecie co, myślę, że powinniśmy sobie odpocząć od Londynu.- powiedziała nagle Rose.
- Co masz na myśli?- zapytała podejrzliwie Zoey.
- Jedziemy do Francji- wyjaśniła dzewczyna.
- Żartujesz sobie?- mruknęła moja dziewczyna
- Nie, pamiętacie jak byłam u przyjaciółki mojej mamy? Pani Melissa dała mi paczkę. Było tam bardzo dużo pieniędzy i list w którym napisanie było, że jestem właścicielką pałacu w Paryżu. Mama nie sporządzała testamentu, ale myślę, że jak pokażę prokuraturze list to bez problemu będziemy mogli zamieszkać w pałacu- powiedziała ożywiona Rose.
- Czyli ktoś tam już mieszka?- zapytałem cicho.
- No tak... Pierwszy mąż mamy z synem- wyszeptała dziewczyna.
- Słuchajcie moim marzeniem jest pojechać do Francji i nie przeszkodzi mi w tym żaden mąż z synem jasne?!- rzekła zdecydowana Zoey. To przesądziło sprawę. Doszliśmy do wniosku, że pojedziemy tam w trójkę.
- To co jutro kupujemy bilety i pakujemy się, a pojutrze z rana wyruszamy!- krzyknęła moja dziewczyna i głośno się zaśmiała. Rose również się zaśmiała, jednak wiedziałem, że w głębi serca cierpi. Usiedliśmy na kanapie i Zoey włączyła telewizor.
- Nie mówcie, że będziemy to oglądać- jęknąłem patrząc na jakiś głupi serial
- owszem będziemy- powiedziała zadowolona z siebie moja dziewczyna. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć.
- Spierdalaj stąd Harry. Najpierw wytrzeźwiej- powiedziałem cicho, aby dziewczyny nie zorientowały się kto przyszedł.
- Ale ja muszę z nią pogadać! Kocham ją!!!- krzyknął brunet.
- Przyjdź jak będziesz trzeźwy- zamknąłem drzwi przed nosem Stylesa i nic nie mówiąc usiadłem na kanapie.
- Kto to był?- zapytała Rose
- Jakiś facet pomylił mieszkania- skłamałem- Aha- odpowiedziała obojętnie moja siostra. Po skończonym serialu dziewczyny poszły spać. Nie mogłem zasnąć, więc patrzyłem bezmyślnie pod oknem. Ze zdziwieniem zauważyłem Harrego. Siedział pod blokiem wpatrując się w mieszkanie dziewczyn.
- Wiedziałam, że to był Harry- odezwała się Rose. Szybko się odwróciłem. Nawet nie usłyszałem jak dziewczyna wstała z łóżka.
- Nie chciałem cię zranić- wyszeptałem przepraszającym tonem.
- Nie zraniłoby mnie to. Zakochałam się w człowieku, dla którego liczy się tylko alkohol, zabawa i oczywiście dziwki. Miłość jest podła- powiedziała i zniknęła w swoim pokoju. Długo rozmyślałam nad jej słowami . W końcu poszedłem spać.
*Rose*
Siedziałam na łóżku. Nie mogłam przestać myśleć o Harrym. Bez zastanowienia zadzwoniłam do Luka. 
- Hej, przepraszam, że dzwonię tak późno, ale muszę z kimś pogadać. Możesz do mnie przyjść?- zapytałam nieśmiało.
- No jasne! Będę za 10 minut- odpowiedział chłopak i rozłączył się. Wstałam z łóżka i założyłam ciepłe dresy na piżamę. Poszłam do łazienki, a jak z niej wyszłam rozległ się dzwonek do drzwi.
- Hej- rzekłam otwierając drzwi Lukowi.- Chodźmy się przejść- poprosiłam.
- Dobrze, ale ubierz coś ciepłego- zadecydował chłopak
- Dzięki za troskę- mruknęłam zakładając kurtkę Zoey. Schodząc na dół miałam nadzieję, że Luke zrozumie mnie i o pomoże mi.
- Rose kocham cię!- usłyszałam za sobą ciepły, znajomy głos.
- Co ty tu robisz?- wyszeptałam, a łzy same napłynęły do oczu. Harry podszedł do mnie i chciał pocałować.
W przypływie emocji chciałam odwzajemnić pocałunek, jednak wyczułam od Harrego alkohol. Ze wstrętem odsunęłam się od chłopaka.
- Przyjdź jak wytrzeźwiejesz- wyszeptałam.
- Ja jestem trzeźwy, Rose ja muszę z tobą pogadać- krzyknął brunet. Spojrzałam na niego z pogardą, po czym złapałam Luka za rękę.
- Myślałam, ze mnie kochasz- rzuciłam i wyszłam z bloku. Całą się trzęsłam. Dlaczego zależy mi na facecie, który ma za nic moje uczucia?