Translate

piątek, 24 października 2014

~3~

*Rose*
Kiedy siedziałam, tak z Harrym i rozmawiałam z nim zapominałam o złych przeżyciach. Z nim czułam się dobrze.
- Miała byś ochotę wyjść jutro ze mną na kawę do Starbucks'a? - zapytał Harry.
- Jasne - odparłam od razu.
- To przyjdę jutro wieczorem po ciebie - powiedział chłopak ucieszony spotkaniem.
Uśmiechnęłam się, również zadowolona z jutrzejszego wieczoru.
- Wiesz, ja muszę już lecieć - odezwał się Styles i wstał z kanapy.
- Aha, to nie zatrzymuję cię- powiedziałam.
Chłopak podążył w stronę drzwi.
- To do jutra - rzekł i lekko pocałował mnie w policzek.
Nie wiem, jak on ale ja poczułam coś wyjątkowego.
- Do jutra - wyszeptałam lekko się uśmiechając.
Kiedy Harry wyszedł z mieszkania, weszła do niego  Zoey.
- Wszystko w porządku? - zapytała z troską.
- Już jest ok. Po prostu brakuje mi mamy i jest mi ciężko, kiedy o niej mówię - odpowiedziałam starając się uśmiechnąć.
- Zayn martwił się o ciebie. Powiedziałam mu o tym, że jesteś adoptowana - wyznała moja przyjaciółka.
- Nie spodziewał się tego prawda? - wyjąkałam starając się, aby mój głos zabrzmiał obojętnie.
- No właśnie tu jest problem, bo zareagował jakoś dziwnie... jakby wiedział to od dawna, ale czekał, aż ktoś mu to potwierdzi.... Ale to niemożliwe prawda? Przecież poznałaś go i jego przyjaciół dopiero niedawno, a poza tym tylko ja o tym wiem no nie? - zapytała Zoey ściągając płaszcz i buty.
- Tak - wyszeptałam.
Nie chciałam, aby Zoey czuła się oszukiwana, ale nie miałam siły ukrywać przed nią tego, że wiem jak nazywa się biologiczna rodzina. Wiem, że ona też ma swoje tajemnice, których nie chce mi wyjawić, ale ja jej nie potrafię okłamywać. Szybko pobiegłam do łazienki i najzwyczajniej się rozpłakałam. Nie chciałam powiedzieć Zoey o Zaynie, bo na pewno czułaby się okłamana, a to mogłoby zniszczyć naszą przyjaźń.
- Jestem wykończona. Idę spa ć- wymamrotałam i poszłam do łazienki, gdzie porządnie się umyłam. Kiedy wyszłam z pomiszczenia od razu udałam się do mojego pokoju. Ostatnią rzeczą, o jakiej pomyślałam to wieczór z Harrym. Potem odpłynęłam do krainy Morfeusza.

Obudził mnie dziwny dźwięk dobiegający z kuchni. Po kilku sekundach zdałam sobie sprawę, że Zoey stuka garnkami. Uśmiechnęłam się pod nosem, bo moja przyjaciółka kompletnie nie zna się na gotowaniu. Nawet jajecznicę potrafi zepsuć. Powoli wstałam i poszłam do kuchni.
- Co robisz? - zapytałam patrząc na dziewczynę, ubraną w piżamę.
- Robię śniadanie, a co? - powiedziała Zoey nucąc pod nosem.
- A ty nie musisz iść na uniwersytet? - podeszłam do lodówki i wyciągnęłam sok pomarańczowy.
- Nie chce mi się, poza tym tak jak ty muszę się szykować na randkę - odpowiedziała obojętnie.
- Z kim? - w sumie niepotrzebnie się pytałam.
- No z Zaynem, a z kim innym? - kiedy Zoey mówiła o moim bracie, natychmiast się rumieniła.
Bez słowa wyszłam w kuchni. Udałam się do pokoju i spojrzałam na zegarek. Była 11 a.m. Postanowiłam wyjść jeszcze na miasto, w końcu nie potrzebuję tak dużo czasu, żeby przygotować się na randkę. Jeżeli spotkanie z Harrym można nazwać randką. Ubrałam się w jakiś dres i poszłam do supermarketu. Z torbami pełnymi zakupów poczłapałam do bliskiej kawiarenki na kawę. Siedziałam, tak rozkoszując się zamówionym przeze mnie produktem do momentu, kiedy w drzwiach stanął Zayn. Jego jedne spojrzenie wystarczyło, bym odgadła, że już wszystko wie. Nie wiem, czemu ale nie mam ochoty rozmawiać z nim o naszym pokrewieństwie. On mi się wydaje, taki nieobliczalny. Tak trochę boję się go. Szybko zapłaciłam i wyszłam z budynku, jednak chłopak i tak ruszył za mną.
- Rose, musimy pogadać i ty wiesz o czym - powiedział Zayn łapiąc mnie za ramię.
Nagle przyszło mi do głowy, że mnie moi biologiczni rodzice oddali do adopcji, a jego nie? Niby dlaczego? Na pewno powody były o wiele poważniejsze, niż to co powiedziała mi mama. Ze złością wyrwałam rękę z uścisku Zayna.
- Nie mamy o czym rozmawiać. Ty i twoja rodzina nie istniejecie dla mnie. Woleliście mnie oddać. Inni ludzie stworzyli mi dom i to ich uważam za moich najbliższych - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
Kiedy poczułam łzy pod powiekami odwróciłam się i pobiegłam do domu. W czasie biegu dałam upust moim łzom.
*Zayn*

Myślałem, że Rose będzie chciała ze mną pogadać, wyjaśnić wszystko. Jednak ona zareagowała całkiem inaczej. Szkoda... Moja siostra jest dla mnie bardzo ważna i nie chciałbym jej stracić. Wystarczy mi to, że rodzice oddali ją, jak się urodziła. Przez całe życie brakowało mi jej. Nigdy nie wybaczyłem mamie i tacie, że podjęli taką decyzję. To było okrutne, ale mimo wszystko na pewno kochali Rose. Chciałbym jej to wszystko wyjaśnić, jednak muszę liczyć się z tym, że przez długi czas nie będzie miała ochoty w ogóle mnie widywać. Zastanawia mnie tylko to, czemu Zoey nic nie wie? Przecież z tego, co mi wiadomo one przyjaźnią się od dawna. Trudno, będę musiał się starać, żeby pokochała mnie i zaakceptowała jako brata. Zasmucony poszedłem do domu, gdzie zacząłem się szykować na spotkanie z Zoey, Ubrałem się, ułożyłem jakoś włosy i spryskałem się perfumami. Ostatni raz spojrzałem w lustro i wsiadłem w samochód
.
*Zoey*

Jeszcze nigdy nie byłam, tak zdenerwowana jak dzisiaj. Cały czas spoglądałam w lustro, zastanawiając się czy mój strój jest odpowiedni ta taką okazję, czy moja fryzura jest dobrze zrobiona itp. Ogólnie przejmowałam się takimi detalami, które tak naprawdę nie były ważne. Bardzo zależało mi na Zaynie i chciałabym na naszej pierwszej, oficjalnej randce wypaść jak najlepiej. Z resztą zauważyłam, że nie tylko ja biegam roztrzepana. Rose kursowała między łazienką, a swoim pokojem. Spojrzałam na nią z uśmiechem poprawiając ręką włosy.
- Jesteś już gotowa? - zapytała ze zdziwieniem.
- Ja tak, ale coś Zayn nie potrafi się wyszykować - zażartowałam.
Na te słowa moja przyjaciółka popatrzyła w lustro i zniknęła w swoim pokoju. Zastanawiałam się, co dzieję się między Rose, a Zaynem. Co raz bardziej mnie to niepokoiło. Wydaje mi się, że oni ukrywają coś nie tylko przede mną, ale przed wszystkimi.
Muszę pogadać kiedyś z nimi na ten temat. Ja i Rose nie powinnyśmy mieć przed sobą żadnych tajemnic. Co prawda ja ukrywam przed światem to, co wydarzyło się 3 lata temu z Niallem, jednak nie mówię tego mojej przyjaciółce tylko po to, aby nie zniszczyć naszej przyjaźni. Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Natychmiast otworzyłam i zobaczyłam Zayna. Promiennie się uśmiechnęłam.
- Hej mogę wejść? Harry dzwonił, żebym na niego poczekał - powiedział chłopak, siadając na kanapie w naszym salonie.
- Czyli idą z nami? - zapytałam trochę rozczarowana.
- Jak będą chcieli - powiedział brunet i wziął mnie za rękę.
Usiadłam obok niego, jednak on od razu wziął mnie na kolana. Czułam się, jak w siódmym niebie.
- Nie wiem czy już ci to mówiłem, ale kocham cię Zoey. Czy zotaniesz moją dziewczyną? - wyszeptał Zayn do mojego ucha.
-Tak - rzekłam cicho i delikatnie pocałowałam go.
*Rose*
Wiedziałam, że Zayn siedzi z Zoey w salonie, więc postanowiłam zostać w pokoju. Jednak po paru chwilach potrzeba fizjologiczna wezwała mnie do toalety. Cicho wyszłam i udałam się w jej kierunku. Przechodząc przez salon w ogóle nie odezwałam się do mojego brata.
- Cześć Rose, ładnie wyglądasz - powiedział Zayn patrząc na mnie z uznaniem. 
Wymamrotałam jakieś ,,dziękuję'' i ukryłam się w łazience. Tam załatwiłam się oraz jeszcze raz oceniłam swój wygląd. Gdy usłyszałam głos Harrego natychmiast wyszłam z toalety. Chłopak stał oparty o ścianę. Ubrany był bardzo ładnie.
- Słuchajcie, idziemy wszyscy razem do jakiegoś klubu? - zaproponował Harry
- Jasne- Zayn od razu się zgodził.
- Ja mogę iść-powiedziała obojętnie Zoey. Niechętnie przytaknęłam głowa na znak zgody. Cała nasz czwórka zapakowała się do samochodu Harrego. Zastanawiałam się skąd ma tyle kasy, żeby kupić sobie takie auto?
- Rose proszę możemy potem pogadać?- zapytał z nadzieją Zayn jak tylko wsiedliśmy.
- Nie mamy o czym, mówiłam ci już - wymamrotałam patrząc przez szybę.
- ale pozwól mi to wszystko wyjaśnić- próbował dalej chłopak.
- Słuchaj Zayn, ja nie potrzebuję tłumaczeń. To co zrobiliście było jednoznaczne.- powiedziałam patrząc chłopakowi prosto w oczy.
-Możemy wiedzieć o co wam chodzi?-odezwała się Zoey, lekko wkurzona.
- To nieistotne. Jeżeli Rose będzie chciała wszystko ci powie-powiedział spokojnie Zayn.
- Jak to nieistotne??!! Najpierw umawiasz się z Zoey na randkę a potem flirtujesz z moją Rose?-rzekł Harry też trochę zdenerwowany.
- my wcale nie flirtujemy!!! Po prostu Zayn jest moim prawdziwym bratem, a jego rodzice są też moimi rodzicami. Tyle tylko, że jak się urodziłam nikt mnie nie chciał i oddali mnie do adopcji!!- wybuchnęłam a łzy złości i żalu płynęły mi po policzkach. Wszyscy siedzieli w samochodzie jak słupy soli, a ja wreszcie powiedziałam to co myślę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz